Eskilia |
Wysłany: Nie 17:52, 20 Sie 2006 Temat postu: Mermaid Melody Pichi Pichi Pitch |
|
Zapewnie niewielu z was zna to anime. Opowiada ono o syrenkach, które walczą ze złem poprzez śpiewanie pioseneczek. Każda z nich ma osobny kolor, co jest bardzo oryginalnym pomysłem. Oczywiście, przewodzi im różowa księżniczka syrenek Luchia
A teraz pewna recenzja
Noc. Na płynącym statku śpiewa mały chłopczyk. Przygląda mu się syrenka, będąca w jego wieku. Nagle dzieciak wpada do wody. Po chwili budzi się na skale i widzi syrenkę płaczącą nad nim. Kiedy ta zauważa, że ukochany się ocknął (widziała go przez kilka minut i już zakochana... Kocham romansidłową logikę... Jest taka... logiczna), ofiarowuje mu w prezencie perłę...
Początek brzmi znajomo, prawda? Prawie jak w "Małej syrence" Andersena. Niestety, twórcy postanowili być pomysłowi...
Całe anime opowiada o przygodach syreniej księżniczki Luchii. Razem z siostrami poszukuje ona perły, którą 10 lat temu podarowała swemu ukochanemu. Bez niej nie może dorosnąć. Na dodatek spotyka Kaito - chłopaka, który kogoś jej przypomina... Na dokładkę główny zły chce odnaleźć wszystkie perły syrenich księżniczek, aby zawładnąć podwodnym królestwem (Ha! Jaki oryginalny! Normalnie chcą zawładnąć całym światem... Kiedy doczekam się głównego złego, który nie chce władzy nawet nad śmietnikiem?) Co robi nasza Luchia, aby pokrzyżować mu plany? To proste! Jako człowiek wskakuje do wody, zmienia się w syrenę, transformuje za pomocą perły i staje się w wojowniczką walczącą o miłość, miłość i jeszcze raz miłość!
Zaraz... Coś tu nie tak... MAGICAL SYRENKA?!? Tak, drodzy czytelnicy, dobrze przeczytaliście. Twórcy uznali, że syreny są nudne i zrobili z tego kolejną serię o wojowniczkach w mundurku. A szkoda. Walka na ogony (Płetwą go, płetwą!) byłaby dużo ciekawsza niż to, co nam zaprezentowano. Jakby to ująć... Na miejscu tych wszystkich demonów zaczęłabym uciekać już na sam widok wyjmowanego mikrofonu. Sailor Moon walczyła berłem, Wedding Peach biżuterią, Kamikaze Kaito Jeanne wstążką, a nasza bohaterka... śpiewem. I to nie byle jakim. Niesamowicie popowym i słodziutkim głosikiem śpiewa o miłości. Może twórcy myśleli, że widzów to zachwyci, wzruszą się pięknem i pomysłowością tej sceny? Mnie zamiast tego nasuwały się różne dziwaczne myśli. Czy to nowy rodzaj samoobrony? Zafałszowanie/zaśpiewanie (niepotrzebne skreślić) wroga na śmierć? Próba zrobienia biednym demonom prania mózgu? Nowy sposób lansowania pop-idolek? Chyba zacznę bać się morskich kąpieli... Jeszcze jakaś ubrana na różowo dziewczyna, trzymająca mikrofon, wynurzy się znienacka...
Ta seria bije rekordy w braku logiki. Nawet ja wiem, że perły, dzięki której mam szansę dorosnąć, NIE daje się w prezencie chłopakowi; jak się pod wpływem wody zmienia w syrenę, to się NIE idzie na plażę pełną ludzi, itd., itp. Scena w której Luchia przestaje nienawidzić Kaito i natychmiast wyznaje mu miłość, sprawiła, że spadłam pod krzesło i miałam małe problemy ze wstaniem. Jeżeli tak wygląda życie uczuciowe nastolatków, to ja mam 60-tkę! Sens został zastąpiony niesamowitą ilością lukru i słodyczy.
Skoro już mowa o słodkościach. Czasami podczas oglądania żałowałam, że nie mam kombinezonu ochraniającego przeciw promieniowaniu. Przynajmniej gogli. Coś tak różowego musiało być napromieniowane. Pewnie efekty uboczne będzie widać dopiero za 10 lat... Jeżeli przeżyję do tego czasu. Nie wiedziałam, że istnieje aż tyle odcieni różowego! (Człowiek uczy się przez całe życie...). Jak nie róż to musiało być coś milutkiego: co chwila jakieś pluszowe gadżety, słodkie zwierzątka, urocze dziewczątka i... maskotka drużyny. Teoretycznie jest to chyba pingwin. Teoretycznie. Mi przypominał grubego kelnera z krzaczastymi brwiami. Gdy go zobaczyłam pierwszy raz, byłam bliska zawału. Powinni dawać znaczki ostrzegawcze.
Mówiłam o minusach, teraz o plusach. A właściwie o plusiku: kreska. Jest śliczna, jeśli się nie patrzy na różowy kolor. Taka delikatna... Nie wiem, jak innym, ale mi bardzo kojarzyła się z wakacjami. Chociaż w rysunku trochę przesadzono z, ekhm... proporcjami. 12-letni Kaito nie może mieć takiej klaty piersiowej bez użycia sterydów! Niektóre z dziewczynek miały zbyt krągłe kształty, ale w porównaniu do innych anime wyglądały w miarę normalnie (nigdy nie myślałam, że zacznę podejrzewać dwunastolatkę o silikon!).
Dla kogo to anime? Najlepiej oglądać je w deszczowe dni, kiedy tęsknimy za słonecznymi wakacjami, ale przedtem trzeba opróźnić mózg z wszelkich myśli. Fani różowego będą zachwyceni faktem, że mają całe anime tylko dla siebie. Jeśli ktoś lubi słodziutkie piosenki o miłości, nie zawiedzie się. Są prawie cały czas (moje biedne uszy...). Jeżeli macie denerwujące młodsze rodzeństwo możecie ich tym strasz... ekhm... zainteresować mangą i anime. Pierwsza zasada przy oglądaniu tej serii: ZAKAZ MYŚLENIA! Intelektualistom dziękujemy
OGLĄDANIE GROZI POWAŻNYM ODMÓŻDŻENIEM!!! |
|